Misja się powiodła. Nękani ciągłymi niepokojami mieszkańcy, mogli wreszcie odetchnąć z ulgą, wracając do swojej codziennej, pokojowej rzeczywistości. Nordmar i Varant przyłączone do korony, tryumfujący Rhobar III, wszędzie sielanka i dobrobyt. Wydaje się, że nie można niczego więcej pragnąć. Jednak król nie jest już, dawnym Bezimiennym. Jego beztroskie, choć nie pozbawione odpowiedzialności i poczucia misji, usposobienie dawno już prysło jak bańka mydlana. Brzemię lat wespół z przebytymi srogimi próbami, jakim wielokrotnie bywał poddany, wyżłobiły na jego twarzy głębokie bruzdy, a niegdyś lśniące kasztanowe włosy, pokrył tu i ówdzie szron siwizny. Błogi spokój jaki nastał po tytanicznym wysiłku oraz świadomość wagi czynów, których dokonał, wywołuje pychę nieodparcie kuszącą by się w niej zanurzyć. Pod jej wpływem w jego umyśle rodzi się idea, aby podbić Wyspy Południowe. Niebawem z Myrtany wypływa liczna armia pod dowództwem samego Króla.
W trakcie rejsu Rhobar ulega drastycznej przemianie, wykazując coraz mniej cech Bezimiennego, na rzecz czegoś ponurego, mrocznego w swojej wymowie. Starzy druhowie obserwują tą metamorfozę z rosnącym zaniepokojeniem, nie poznając już swojego władcy.
Spowijają go dziwne moce, zniewalając myśl niczym tolkienowskiego króla Rohanu – Theodena, nad którego umysłem zapanował Saruman przy wydatnej pomocy swojego sługi Grima-Gadziego Języka.
W takim stanie znajduje starego protagonistę gracz, zasiadając przed komputerem by zgłębić fabułę nowej części sagi.
Rhobar III siedzi na tronie Thorniary, głównego miasta największej wyspy archipelagu Argaanii. Jego wzrok spowija mgła szaleństwa przemieszanego z otępieniem, a wierni dowódcy Lee i Lord Hagen dokonują podboju nowych terenów, w jego imieniu.
Powodem stanu w jakim znajduje się król, w dużej mierze jest fakt opętania owego, przez demona zamkniętego w Amulecie Śniącego, ofiarowanego mu przez – według jego własnych słów – niewidomą kobietę. Dowiaduje się przy okazji o swojej roli jako wybrańca (nic zaskakującego), polegającej na tym, iż tylko on może złożyć rzeczony amuletu w miejscu przeznaczenia.
Narzuca się spostrzeżenie, że wszelkie analizy, którym poddawany jest obecny Rhobar (niezależnie od przyczyn) sprowadzają się do jednoznacznego wniosku – stary bohater w swej diametralnie odmienionej postaci jest odległy graczowi. Ktoś nam znany, a jednak obcy. Skorupa ta sama, choć pokryta patyną czasu, lecz zawartość już inna, nierozpoznawalna budząca w odbiorcy żal i nostalgię po stracie przyjaciela, z którym przeżyło się nie jedną burzliwą przygodę, często okraszoną rubasznym humorem lub innymi zabawnymi sytuacjami, stanowiącymi o wyjątkowości tej wirtualnej więzi.