Pogłoski z kontynentu.
Orkowie z Wysp Południowych.
„Nic z tych rzeczy” – chrząknęła Murda, wycierając mokry stół – „Każdy ma imię.”
Elgan i Ricklen również krzątali się w kuchni.
„Murda, to, że znowu mamy miód pitny, nie oznacza, że możesz go rozlewać!” – krzyknął Elgan, po czym spojrzał na nią ze złością – „Mój stryj mówił mi, że on nie ma żadnego imienia.”
Murda trzepnęła ścierką w blad stołu:
„Twój stryj nie zna jego imienia i rozpowiada, że go nie ma, chociaż w rzeczywistości tak nie jest” – spojrzała na Elgana triumfalnie. Ten uśmiechnął się i wypuścił z ust gęsty dym:
„Czy nie byłoby ciekawiej, jeżeli byłby bezimienny?”
„Byłoby to o wiele ciekawsze” – uśmiechnął się Ricklen.
„Historia musi być prawdziwa, nie ciekawa” – odpowiedziała Murda – „Ile prawdy może być w historii twego wuja, jeśli on nawet nie znał imienia tego bohatera?”
„Kiedy piję u ciebie miód” – odparł Elgan – „nie obchodzi mnie skąd go masz. Liczy się tylko smak!”
Tymczasem pijany Ricklen upadł na ziemię, czemu towarzyszył gromki śmiech. Murda nie lubiła takich odgłosów, wydawanych przez gości.
„Wracając do tej historii.” – powiedział Elgan – „Chcesz ją teraz usłyszeć?”
„Nie mam ochoty” – odparła wyraźnie zdenerwowana gospodyni. Zebrała puste kufle i w pośpiechu poszła do kuchni.
Craglan, arcymistrz gildii wojowników, odbywał tam rozmowę z Belgorem. Był on już w lepszym stanie niż kilka dni temu, jednak bandaż, który rano zmieniła mu Murda, był cały we krwi. Dotknął ręką swej rany.
„Nie ruszaj!” – krzyknęła gospodyni.
Ten szybko opuścił rękę – „Dalej opowiadają ta historią?” – spytał Murdy.
„Same brednie” – wymachiwała rękoma gospodyni – „Wciąż mówią o tym bohaterze z Myrtany, który rzekomo nie ma imienia.”
Craglan podrapał się po brodzie:
Orkowie z otoczenia Thorusa. |
„Również słyszałem o bezimiennym bohaterze. Na kontynencie krąży wiele plotek na jego temat. Niektórzy mówią, że to on oswobodził nasz świat z wpływów bogów. Inni mówią, że wygnał potężnego maga. Jednak z drugiej strony mówią też, że uratował tego samego czarownika.”
„Tak jak mwiłam – same brednie!” – Murda splunęła na podłogę – „Wszyscy mają imię. Nikt nie będzie mówił Innosowi, co ma robić!”
„Cóż” – Craglan uśmiechnął się szyderczo – „Ludzie na kontynencie wierzą w tą historię.”
„Bo mają puste głowy!” – syczała gospodyni.
Craglan zaczął się śmiać, przez co zabolała go rana.
„Tak czy inaczej, inne nowiny z kontynentu są ciekawsze” – kontynuowała Craglan.
„Jakie?” – spytał Belgor.
„Chyba szybko nie zobaczymy Lee. Ponoć zaszył się z paladynami w Vengardzie i próbuje dogadać się z orkami.”
„Generał Lee?” – niedowierzał Belgor – „Czy to nie on przybył na pomoc Lordowi Tronterowi podczas bitwy Dolinie Krwi?”
„To tylko pogłoski, mój przyjacielu” – zapewniał Craglan – „Żołnieże zawsze koloryzują swoje zwycięstwo. Niby dlaczego miałby się tu zjawić? Ma dość własnych problemów.”
„Słyszałem o wojnie prowadzonej przez Lee, Gorna i Orków” – dociekał Belgor.
„Prawda” – mówił Craglan, macając się po swojej ranie i patrząc na zmarszczone czoło Murdy – „To jeden z jego głównych problemów. Interesujące jest jednak to, że wojna jeszcze nie wybuchła.”
„Gorn… Czy on jest z Torgaan” – Spytał Belgor.
„Z tego co słyszałem, tak” – Craglan skinął głową – „Jego przeklęty wróg, Thorus, trzyma razem z Orkami. On jest czarnym wojownikiem.”
„To będzie okrutna wojna” – Belgor drapał się po brodzie.
Craglan ponownie skinął głową – „Jedno jest obiecujące – to wszystko będzie trzymało Lee na kontynencie długi czas.”
W czasie gdy to mówił, drzwi do karczmy zostały otwarte z wielkim hukiem. Do środka weszło trzech postawnych mężczyzn. Byli przyodziani w lekki, ozdobny pancerz.
„Cholera” – pomyślała Murda – „To muszą być ludzie Setarrifa.”
Nowo przybyli, rozglądali się po karczmie, kręcąc przy tym nosami.
„Kto jest właścicielem lokalu” – spytał donośnie jedne z nich.
„Ja.” – powiedział nieśmiale Belgor.
„Posprzątaj tu!” – krzyknął mężczyzna, kopiąc przy tym wiadro z wodą stojące obok drzwi – „Doprowadź ten chlew do porządku. Jego Mość, Ethorn IV, z domu Setarrif, władca Argaan, przejeżdża przez te ziemię ze swoimi ludźmi. Zatrzyma tu się na noc!”