– Nie zamierzam wykonywać poleceń, skoro nawet nie znam planu – powiedziała młoda poszukiwaczka przygód z zawadiackim uśmiechem na twarzy. Murdra splunęła.
Nie mogła znieść tej kobiety. Jej imię sprawiało, że włosy na głowie Murdry stawały dęba. „Zyra”? Co to za imię, „Zyra”? Brzmiało obco ale jednocześnie romantycznie co mogło być powiązane z jej dziwnym zachowywaniem się. Ledwie zdążyła przekroczyć próg karczmy, kiedy to od razu zaczęła zajmować gości żartami i spokojną rozmową, dzięki czemu wydawała się być dla wszystkich koleżeńska co sprawiało, że mogła wetknąć swój nos tam gdzie nie powinna. Wszyscy jedli jej z ręki. Murdra była jedyną osobą, która zachowała zdrowy rozsądek i nie ufała Zyrze.
„Jeśli ona będzie wiedziała, wtedy każdy będzie wiedział, nawet bandyci. Będę mogła pożegnać się z moim planem! – Gospodyni myślała potrząsając swoją głową po czym powiedziała – Nic nie powiem, inaczej cała karczma będzie wiedzieć!
– Twoja sprawa – odpowiedziała Zyra – Ale w takim razie nie oczekuj ode mnie, że będę odgrywała rolę twojej służącej.
Murdra wzruszyła ramionami:
– Znajdę sobie jakiegoś innego prostaka.
Zyra uśmiechnęła się kpiąco po czym ruszyła wzdłuż lady w kierunku kuchni. Gospodyni syknęła zaciskając pięści:
– Wstęp do kuchni jest zakazany! Pojmujesz to? – poszukiwaczka przygód w tym momencie niemal weszła już do pomieszczenia.
– Naprawdę? – Zyra nic sobie z tego nie robiła, weszła do kuchni, po czym otworzyła tylne drzwi i zniknęła w deszczu śmiejąc się bez przerwy.
Wiatr wdmuchał do środka trochę mokrych liści.
– Krętacka krowa! – Murdra splunęła po czym podbiegła do drzwi na tyłach kuchni i zatrzasnęła je. Złapała za szczotkę i zaczęła zamiatać liście mówiąc coś do siebie pod nosem. Kiedy skończyła, spojrzała za siebie na wnętrze tawerny gdzie spostrzegła nieznajomego. Przed chwilą wszedł do środka i kierował się w jej stronę.
– Aha, nowy! – mruknęła gdy zbliżył się do niej – Kto cię tu wpuścił, nieznajomy?
– Jeden z drwali stojących na zewnątrz – odpowiedział z nonszalancją.
Nie wyglądał na jednego z bandytów blokujących przejście do Stewark. Przypominał bardziej chłopa lub rybaka. To oczywiście nie oznaczało, że Murdra mu ufa. „”Rozdarta Dziewica” była od wielu dni odcięta od reszty wyspy. Jak więc nieznajomy przybył tu z zewnątrz? Korciło ją by go o to spytać, jednak wtedy mogłaby wyglądać na słabą, więc postanowiła grać silną kobietę. Ugryzła się w język. Czas określić jakieś zasady.
Murdra skrzyżowała ręce na klatce piersiowej:
– Zatem wiesz… Normalnie to ja decyduję kto tu może wejść. Jeśli sprawisz jakiekolwiek kłopoty…
– Wiem, będę miał do czynienia z drwalami – nieznajomy przerwał wywody gospodyni.
Murdra uniosła brew:
– Tak, nie zapomnij o tym! – powiedziała, ostrożnie przyglądając się mężczyźnie.
– Szukam Daranisa.
– Naszego szlachcica? – Murdra nie mogła wyobrazić sobie, że taki mag jak Daranis poświęci temu chamowi swój czas. Całe dnie badał kamienne kręgi i studiowanie książek. Jakie interesy mogłyby go łączyć z motłochem?
– Naprawdę myślisz, że przyjmie kogoś takiego jak ty? – uśmiechnęła się szyderczo.
– Zobaczymy – nieznajomy pozostał niewzruszony – Po prostu powiedz mi gdzie mogę o znaleźć.
Murdra zastanawiała się kim może być nieznajomy – „Może jest uczniem maga? Może mag już na niego czeka? Niech Daranis sam decyduje kogo przyjmuje. Nie będę się wtrącać!”
– Siedzi w pokoju na górze i czyta – Murdra podniosła głową w kierunku galerii nad ladą – jak zawsze zresztą. Noszę mu tam nawet jedzenie. Wejdź na górę schodami na balkonik. Wtedy skręć w prawo. Tam znajdziesz jego pokój.
Nieznajomy szorstko kiwnął głową, po czym wszedł po schodach i zniknął na piętrze. Murdra słyszała jego kroki na galerii. Nasłuchiwała tylko momentu, kiedy wróci na dół szybciej niż wszedł na górę, oczywiście płonąc przy tym. Jednak na górze panowała martwa cisza. Po chwili Murdra złapała za szczotkę, zamiotła wnętrze karczmy i spojrzała w kierunku kuchni sprawdzając jedzenie. Niemal zapomniała o nieznajomym, kiedy to ten zszedł po schodach na dół i stanął obok lady.
– Widziałeś się zatem z naszym szlachcicem? – gospodyni patrzyła na nieznajomego spod przymrużonych powiek.
– Tak. Zasugerował, że powinienem pomóc tutejszym ludziom – uśmiechnął się, ale Murdra nie uznała to za przekonywujące.
– Jak się mają twoje sprawy? Mogę ci w czymś pomóc? – spytał.
„Zatem jest służącym maga” – pomyślała.
-Hmm… dlaczego nie? – zaczęła. Co prawda nieznajomy nie wyglądał na kogoś kot może rozerwać nagimi rękoma drzewo na pół, ale był jednak silnym chłopakiem, na pewno odporniejszym od Zyry.
– Wyglądasz na dużego, silnego chłopaka.
– Co chcesz, żebym dla ciebie zrobił? – nieznajomy zapytał ponownie.
„Nie wspomnę mu o planie” – pomyślała. Już zrobiła ten błąd z Zyrą:
– Moje zapasy miodu zaczynają się wyczerpywać, a potrwa jeszcze trochę zanim dotrze tu następna dostawa – dochodziło do momentu, kiedy chciała powiedzieć mu o swoim problemie z blokowanym mostem do Stewark, kiedy to nieznajomy przerwał jej:
– Rozumiem. Mam zdobyć trochę miodu dla ciebie?
„Nie chce o niczym wiedzieć” – pomyślała, kiwając głową – „Lepiej dla mnie”.
– Jeden z drwali musi mieć jeszcze kilka beczułek miodu – nie wspomniała, że Garv jest brutalnym człowiekiem, który prędzej pozbawi nieznajomego zębów niż odda miód – Przyniesiesz mi dwie?
– Pójdę do Garva i przyniosę ci miód – obiecał.
– Ach – Murdra chrząknęła – Goście będą zadowoleni – uśmiechnęła się do niego – I ja również.
– Gdzie znajdę Garva?
– Wyjdź bramą i udaj się w dół ścieżki. Znajdziesz go w okolicy starej wieży strażniczej.
Nieznajomy udał się w kierunku drzwi i wyszedł z „Rozdartej Dziewicy” bez słowa. Murdra przyglądała się mu jak wychodził i zacierała ręce. „Mówiła jej, że znajdę innego prostaka” – uśmiechnęła się. Jej plan nabierał kształtu i to bez pomocy Zyry.