Dziś z samego rana mamy dla was kolejny artykuł związany z „tygodniem z Risen 2”. Tym razem Rangiz postanowił przedstawić nam metamorfozę serii Risen. Zatem, jeśli jesteście ciekawi czym zaskoczy was Risen 2 w stosunku do swojego poprzednika to zapraszamy do lektury.
Metamorfoza serii Risen
Po burzy pojawia się słońce, po nocy nastaje dzień, a po Risen 1 przychodzi pora na Risen 2: Mroczne Wody. Dwa i pół roku po debiucie nowej gry Piranha Bytes na rynek wchodzi jej sequel. Czy te dwie odsłony różnią się miedzy sobą jak przytoczone wcześniej noc i dzień? Wiele na to wskazuje.
Mogłoby się wydawać, że postawiona przeze mnie teza jest dość odważna. Nie jest ona jednak pozbawiona podstaw. Największą z nich, która zarazem determinuje szereg kolejnych, jest motyw przewodni gry – piraci. Twórczość Piranha Bytes przesiąknięta jest większymi lub mniejszymi wątkami związanymi z morskimi bandytami (Gothic 2: Noc Kruka czy Risen 1). Niemieckie studio nigdy jednak nie poświęciło im całej gry. Nie byłoby w tym być może nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że poprzednik Mrocznych Wód był przesączony całkowicie innymi klimatami. Przyjrzyjmy się temu problemowi bliżej.
Porównując gameplay’e obu części Risen nie sposób nie zadać pytania – co w Mrocznych Wodach robi broń palna? Zapewne strzela, ale nie taka odpowiedź była celem pytania. Szczyt techniki balistycznej jakimi były kusze w Risen 1 (których nawiasem mówiąc w sequelu nie uświadczymy), zostaje zastąpiony przez strzelby, pistolety i inne pukawki. Trudno doszukać się logiki w takim skoku rozwojowym. Jestem ciekawy jak zostanie to wyjaśnione w grze, o ile twórcy w ogóle podejmą się takiej próby.
Za wymianą oręża idzie zmiana sposobu walki. Jak wiemy, Piranie nigdy nie stworzyły porywającego i dynamicznego systemu walki. Broń palna powinna odwrócić ten haniebny trend, zwłaszcza, że w jednym ręku będziemy mogli trzymać np. szablę, w drugiej pistolet. Stwarza to masę możliwości na wykończenie wroga. Skoro o walce mowa. Magia w świecie Risen nie przeszła tak spektakularnego rozkwitu jak broń. Co więcej, znane nam w swojej starej postaci czary po prostu zniknęły. Zamiast nich dostaniemy lalkę… a raczej laleczkę i zestaw szpilek. Magia została zastąpiona przez voodoo. Otworzy ono przed nami kilka ciekawych, nie do końca jeszcze znanych możliwości. Jednak jedno wiemy na pewno – voodoo będzie „tylko” dodatkiem, a to oznacza, że nasza postać nie dotrze do celu przy pomocy samej magii. Do metod walki dochodzą jeszcze tzw. brudne zagrania czyli rzucenie piachem w oczy czy zdezorientowanie rywala za pomocą papugi. Gdzie podział się honor i patos naszego bohatera z Risen 1?
Rozwój postaci i „levelowanie” również przeszły gruntowną metamorfozę. Gdy przyjrzymy się bliżej wszystkim grom PB to zauważymy, że ten element gry w swym mechanizmie był wciąż taki sam. Nabijanie doświadczenia, kolejne poziomy postaci, rozdysponowywanie punktów nauki na siłę, zręczność itp. W Risen 2 natomiast pojawi się drzewko z głównymi gałęziami rozwoju, na które składa się około 75 aktywnych i pasywnych umiejętności. Udoskonalamy je za pomocą punktów chwały, które zdobywamy z każdym nowym poziomem bohatera.
Świat gry będzie stanowić szereg wysp. Warto przy tym zauważyć, że nie będą one wszystkie dostępne już na początku gry, co jest nowością w grach PB. Jego wielkość ma być porównywalna do tego przedstawionego w Gothic 3, a zatem będzie on znacznie większy od Farangi z Risen 1. W przemieszczaniu się między wyspami pomoże nam nasz własny statek, którym jednak nie będzie nam dane samodzielnie sterować. Nasza łajba będzie też swego rodzaju bazą, na której znajdować będzie sie nasza załoga. Będzie się ona składać z kilku członków o wyspecjalizowanych zdolnościach i umiejętnościach. Jakie przyniesie nam to profity? Wielkie, bo i Risen 2 przynosi kolejną wielką nowość – będziemy mogli zabierać ze sobą „w świat” jednego z członków naszej drużyny. Będzie nas on wspierał w walce, kradzieżach, uzdrawianiu oczywiście w zależności od swojej specjalności.
Co usłyszy nasze ucho? Teoretycznie coś nowego, gdyż twórcą muzyki i efektów dźwiękowych Risen 2 jest Bastian Seelbach. Piranha Bytes zerwała wieloletnią współpracę z Kai’em Rosenkranz’em. Co do grafiki, to ma ona być wielki przeskokiem względem Risen 1. Ulepszono praktycznie każdy element wizualny gry, stosując do tego przeróżne technologie o trudnych nazwach. Szczególnie skupiono się na poprawie sztywnej jak dotąd animacji. Do tego włożono wiele czasu i pracy na zróżnicowanie twarzy NPC’ów oraz na polepszenie jakość jej mimiki. Generalnie rzecz ujmując, graficznie Risen 2 ma bić swego poprzednika na głowę, co jest raczej normalną koleją rzeczy.
Fabuła Mrocznych Wód ponownie skupi się na problemie Tytanów i jego pochodnych, a więc będzie to kontynuacja akcji zapoczątkowanej w Risen 1. Koncept zadań pobocznych nie ulegnie wielkiej zmianie. Przynieś, podaj, pozamiataj to niezmienna dewiza towarzysząca naszemu bohaterowi. Oczywiście nie oznacza to, że nie pojawią się swego rodzaju perełki. Natomiast możemy być spokojni o zadania główne, które w grach Piranha Bytes zawsze stoją na wysokim poziomie (pamiętacie śledztwo w klasztorze w Risen 1?).
Mankamentem pierwszej części Risen było zbalansowanie zadań. Na początku ich ilość była bardzo duża, jednak z biegiem akcji było ich coraz mniej. W drugiej odsłonie serii nie powinno się to powtórzyć.
W świecie Mrocznych Wód nie mogło zabraknąć frakcji – piraci, tubylcy oraz znana nam już Inkwizycja. Tym razem jednak nie dołączymy oficjalnie do żadnej z nich. Relacje naszej postaci ogranicza się raczej do współpracy z poszczególnymi grupami (podobnie jak w Gothic 3). Skoro mowa o naszym bohaterze, to warto nadmienić, że wciąż kierujemy losami tajemniczego Bezimiennego, który na początku Risen 2 targa się z nałogami i depresją.
Do długiej listy zmian możemy dopisać także sposób lokalizacji gry przez Cenegę. Pierwsza część gry pozbawiona była polskiego dubbingu. W dwójce usłyszymy jednak naszą ojczysta mowę. Głosu postaciom Risen 2 udzieliły gwiazdy polskiej sceny dubbingu i nie tylko.
Jak widać Risen 2 wniesie wiele nowego. Będzie to tytuł wręcz rewolucyjny jak na konserwatywny sposób tworzenia gier przez Piranha Bytes.
Trzeba jasno powiedzieć, że to już najwyższy czas na powiew świeżości w twórczość niemieckiego studia, które od sukcesu z Gothic 1 próbowało powielać stare schematy coraz starszego tytułu. Umarł król, niech żyje król?!